Powrót Home 1 strona       Forum | Zarządzanie | Eksport | Linki | Autorzy       Napisz do nas Kontakt     Szukaj w Exporterze.pl Szukaj
« Strategia
« Promocja eksportu
· Rozpoczęcie
· Wystąpienie 1
· Wystąpienie 2
· Wystąpienie 3
· Wystąpienie 4
· Wystąpienie 5
· Wystąpienie 6
· Wystąpienie 7
· Wystąpienie 8
· Wystąpienie 9
· Zakończenie
· Wywiad 1
· Wywiad 2


  Powrót - Wystąpienia uczestników konferencji.

Wystąpienie kierownika rządowego Centrum Studiów Strategicznych, ministra Jerzego Kropiwnickiego.
Wystąpienie podczas konferencji "Strategia Rozwoju Polski u Progu XXI wieku", która odbyła się w Pałacu Prezydenckim 18-19 kwietnia 2001.

Prawdą jest, że dokumenty, które są tutaj prezentowane, choć wedle różnych metodologii, zawierają podobne przesłanie merytoryczne. To sprawia, że będę miał pewną trudność w utrzymaniu uwagi szanownych państwa, ponieważ rzeczy, o których będę mówił zostały już w tym gronie powiedziane. Chciałbym wobec tego zacząć od kilku problemów, których w tekście nie ma, a które uważam za ważne jako kontekst, w jakim te rozważania zostały napisane i w jakim dzisiaj są wygłaszane.

Nie ulega wątpliwości, że jesteśmy w jednym z tych momentów czasu, kiedy stajemy wobec nieznanego i kiedy musimy podejmować decyzje nie wiedząc, nie mając właściwie żadnych przesłanek do tego by wyobrazić sobie do końca ich skutki. Niepodjęcie decyzji jest wyjątkowo groźne, równie groźne, jak podjęcie decyzji fałszywej. Ci z państwa, którzy podobnie jak ja są absolwentami wydziałów ekonomicznych z całą pewnością pamiętają formułę kosztów komparatywnych opracowaną przez Davida Richarda. Dla tych, którzy jej nie znają, przypomnę w skrócie, o co chodzi. Do czasów Richarda sądzono, ze każdy kraj może odnieść korzyści z wymiany międzynarodowej wtedy kiedy niektóre rzeczy produkuje taniej niż jego konkurenci. David Richardo przedstawił dowód, że również wtedy, kiedy partnerami są dwa kraje o różnym stopniu rozwoju gospodarczego, można znaleźć obszary korzystnej wymiany, pod warunkiem, że ten silniejszy będzie się specjalizował w tym, w czym jest lepszy, a ten słabszy w tym, w czym jest mniej gorszy. Dziś ta teoria kosztów komparatywnych należy do standardów wykształcenia ekonomicznego. Richardo w swoim przykładzie posługiwał się winem i tkaninami, jako produktami, które miałyby być wymieniane i z przedstawianego przez niego przykładu wynikało, że jeśli kraje podejmą współpracę polegającą na specjalizacji według jego zaleceń, to w sumie będzie więcej i wina, i tkanin. Zawsze frapowało mnie, skąd to wino i skąd te tkaniny, i dlaczego akurat taki przykład. Przyznaję, że straciłem trochę czasu, żeby ustalić, że Richardo odnosił się do rzeczywistego problemu do czasów jemu współczesnych. Mianowicie odwołanie w tym przykładzie było do kontraktów międzynarodowych, jakie Anglia w tamtym czasie podpisała z Portugalią i z Hiszpanią, a które polegały na otwarciu granic ekonomicznych tych partnerów. I rzeczywiście w wyniku takiego otwarcia granic, liberalizacji handlu, specjalizacji między tymi krajami początkowo wszyscy byli bardzo zadowoleni. Brytyjczycy mieli dobre wina portugalskie i hiszpańskie. Producenci brytyjscy mieli znakomity zbyt na wspaniałe angielskie sukna, a niebawem także tkaniny bawełniane. Hiszpanie i Portugalczycy tak dalece zadowoleni byli z otwarcia nowych, chłonnych rynków, że dokonano nawet pewnej specjalizacji w produkcji napojów z winorośli. To z tamtych czasów pochodzi rozwinięcie produkcji Porto i Cherry, dziś produktów alkoholowych, które stanowią standard na stołach anglosaskich przy eleganckich przyjęciach. I nie wymieniam żadnej konkretnej marki, choć mógłbym, mówię o pewnych gatunkach.

Tylko że nikt nie miał świadomości, że tamta decyzja zaważyła na przyszłości partnerów w sposób zupełnie przez nich nieoczekiwany. Mianowicie ona ostatecznie przypieczętowała los Wielkiej Brytanii, jako kraju, który w przyspieszonym tempie zaczął zmierzać do pozycji imperium światowego i los Hiszpanii i Portugali, które z pozycji niemal imperium światowego w tym czasie zaczął ewoluować w kierunku końca tabeli Europy. Okazało się, że w tej decyzji ci, którzy wówczas ją podejmowali nikt nie miał świadomości, że postęp cywilizacyjny, że warunki życia gospodarczego i nie tylko gospodarczego będą określone przez maszynę parową, a ona była związana w owym czasie właśnie z produkcją tkanin, a nie z produkcją wina. Polska w tamtym czasie nie miała możliwości samodzielnego podejmowania wyboru, akurat to się zbiega czasowo z utratą niepodległości przez Polskę, z rozbiorami, nasze losy były takie, jakie były decyzje naszych zaborców. Odzyskaliśmy możliwość decydowania o naszych kierunkach w okresie międzywojennym i trzeba przyznać, że wysiłek polegający na próbie odrobienia zaległości był niebagatelny. Jego ślady są po dzień dzisiejszy, czasami jako w dalszym ciągu szansa, jak Gdynia, czasami jako kłopot, jak Centralny Okręg Przemysłowy.

Po raz następny stanęliśmy wobec wyzwania bezpośrednio po II wojnie światowej. Niedawno wpadł mi w rękę bardzo interesujący kawałek opracowania, właściwie pierwszy raport OECD na temat Polski, wydany w roku 1990, obejmujący okres do 1989 włącznie, a więc można powiedzieć, że stanowiący pewnego rodzaju podsumowanie okresu gospodarki centralnie planowanej. Autorzy tego raportu zwracają uwagę na jeden bardzo interesujący fakt mianowicie taki, że Polska w pierwszych latach powojennych była krajem, który bardzo szybko odbudował się ze zniszczeń wojennych, dość szybko odtworzył przeciętny na mieszkańca poziom dochodu narodowego i lokował się wobec powyższego w czołówce europejskiej. I to nie tam gdzieś w dwudziestce, ale raczej w dziesiątce i to nie tam na końcu tej dziesiątki. Następnie jak wiadomo rozwijaliśmy się znacznie szybciej niż Europa Zachodnia. Tempo wzrostu mieliśmy zdecydowanie silniejsze i czyniliśmy to z wielkim wysiłkiem, trudem, ślady materialne po dzień dzisiejszy istnieją. Niewątpliwie biegliśmy i pracowaliśmy z wielkim wysiłkiem, tyle że na koniec tego okresu znaleźliśmy się w miejscu gdzie dogonienie ogona zachodniej Europy, jeżeli zostaną spełnione postulaty wyrażone przez moich przedmówców pochłonie nam co najmniej 10 do 15 lat. Dokonywaliśmy wielkiego wysiłku, biegliśmy bardzo szybko tyle że w niewłaściwym kierunku. Można powiedzieć, że i tym razem możemy powiedzieć - nie nasza to była suwerenna decyzja w tym zakresie w jakim mieliśmy na to wpływ to właśnie te pierwsze powojenne lata kiedy dopuszczaliśmy harmonijny rozwój trzech sektorów własności i kiedy nie wepchnęliśmy jeszcze gospodarki w gorset autorytarnego kierowania. Dziś znajdujemy się w sytuacji o wiele gorszej dlatego, że dziś decyzje podejmować możemy już tylko na własny rachunek, żaden zaborca, żadna Moskwa, żadna inna siła zewnętrzna nie krępuje naszych decyzji. Nie jest przecież nawet tak żeby nasze wybory ostatecznie były determinowane w polityce gospodarczej tym czego wymaga nasze członkostwo w UE. Nie jest tak, istnieje znaczny zakres suwerenności jeżeli chodzi o nasze decyzje w odniesieniu do kształtowania polityki gospodarczej. Tym większy lęk, tym większa odpowiedzialność, tym większe problemy wobec których stoimy. Na dodatek mamy jeszcze jeden problem i ten problem tkwi w nas samych. Mówię w tym momencie w szczególności o społeczności akademickiej, której nadal czuję się członkiem. Problem ten polega na tym, że na tego rodzaju konferencjach zgadzamy się wszyscy bardzo chętnie i nie ma wśród nas żadnych kontrowersji co do tego, że istotnie najważniejszą inwestycją jaką można sobie wyobrazić na przełomie nieznanego jest inwestycja jaką dokonujemy w naszą wiedzę, w nasze umysły, w umysły naszych dzieci, jaką dokonujemy w szkolnictwo, czy szerzej edukację, szkolnictwo wyższe, jaką dokonujemy w naukę. Wszyscy się z tym zgadzamy, jest absolutnie niekontrowersyjna teza w tym gronie. Jednak gdyby ktoś z tego grona przeszedł na forum Sejmu, Senatu, może nawet do Kancelarii Prezydenta, nie wiem bo nie byłem, ale byłem na Radzie Ministrów i wiem jak to wygląda i to nie po raz pierwszy. Wtedy okazuje się, że to co dla nas jest tutaj ważne, oczywiste i nie budzi kontrowersji, tam zaczyna nabierać zupełnie innego kształtu, że rzeczy o których tutaj nawet nie wspominałem bo wydają się nam 4, 5, czy 6-rzędne, niespodziewanie nabierają podstawowego znaczenia. Jeżeli się gdzieś szuka oszczędności przecież, że się zwrócę do poprzedniego i do obecnego ministra finansów, to przecież szuka się właśnie w tym obszarze, jeżeli od kogoś oczekuje się nadzwyczajnej odpowiedzialności, czytaj - rezygnacji, to oczekuje się tego właśnie od edukacji i od nauki. Być może, dlatego że nauka nie idzie na strajk, a być może dlatego, że fałszywie zostało umocowane pojęcie owej odpowiedzialności. Jest tak, że wtedy jak rozmawiamy na tego rodzaju konferencjach nie mamy najmniejszych możliwości, że mówimy o przyszłości narodu, że decydujemy o ważnych rzeczach określających jego przyszłość na 20, czy na 25 lat do przodu, ale w momencie kiedy mamy decydować o najbliższym budżecie państwa raptem okazuje się, że to co nam się wydaje takie słuszne dla losów Rzeczypospolitej jest partykularnym problemem tego kto za ten obszar ponosi bezpośrednią odpowiedzialność polityczną.

Póki tego mentalnie nie zmienimy wszystkie prognozy, przesłania, ostrzeżenia jakie tu zostały sformułowane a także te plany, które zostały tutaj zarysowane nie są warte papieru, na którym zostały zapisane, także i moje nie są warte papieru na którym zostały zapisane jeżeli tego nie uda nam się zmienić. Jeżeli ktoś mówi o problemie górników, hutników, włókniarzy to mówi o Polsce i wie, że mówi o Polsce, jeżeli ktoś mówi o nauce i edukacji to mówi o swoim partykularnym interesie, tego rodzaju stereotyp się zrobił. I nie tylko dlatego, że jedni strajkują a drudzy nie, także dlatego, że jedni potrafią w każdym momencie może dlatego że mają niższe poczucie odpowiedzialności zrezygnować z tego czego powinni z najwyższym wysiłkiem i w każdym miejscu bronić.

Czy udało nam się to dziś odwrócić? Nie ulega dziś wątpliwości, i w tym względzie przecież nasze dokumenty zgadzają się całkowicie. Stajemy wobec problemów społeczeństwa informacyjnego, stajemy wobec problemu społeczeństwa opartego o wiedzę. Jest to epoka, która podobnie jak w okresie maszyny parowej przeorze wszystkie dziedziny naszego życia, to nie ulega wątpliwości. I nie ulega wątpliwości, że my w niej będziemy, czy chcemy, czy nie. Moi przedmówcy zarysowali tak naprawdę przecież także i tę ewentualność naszej obecności w tamtej epoce, której chcielibyśmy uniknąć- to znaczy jako żywiący się odchodami tej cywilizacji, jako jej podwykonawcy, jako europejskie złote rączki od wszystkiego a najlepiej od zamiatania, jako społeczeństwo, które nie będzie uczestniczyło w jej współtworzeniu. Laureat Nagrody Nobla może znaleźć się wszędzie. Stare łacińskie przysłowie mówi-"Duch święty lata kędy chce" - jest to prawda, tylko istnieje pewna różnica. Mogą być oczywiście laureaci Nagrody Nobla polskiego pochodzenia, nawet polskiego obywatelstwa, może się zdarzyć w naszym narodzie kolejna Maria Skłodowska-Curie, którą będziemy czytali jako Marię Curie-Skłodowską, żeby położyć ten akcent na polskiej części nazwiska. Tylko gdzieś zawsze będzie nas dręczył niepokój, czy czasem nie mają Francuzi racji, uważając ją za uczoną francuską. Bo będziemy sobie stawiali pytanie, jakie ona miała szanse rozwoju swoich umiejętności, swojego talentu, dokonania swoich odkryć, gdyby pozostała w Polsce.
Uprawniona hipoteza głosi, że zapewne byłaby bardzo poszukiwaną guwernantką, nauczycielką dzieci w bogatych domach szlacheckich. Myślę, że tak by to było. Troszkę dziwaczną, bo dla rozrywki rozwiązującą zadania stereometryczne, jak wiemy. Mamy także i inny przykład z historii Polski, bardzo ważny i wart zapamiętania, też wymieniany wtedy, kiedy chcemy się pochwalić naszymi dokonaniami na przestrzeni dziejów- pada nazwisko Kopernika. Niemcy twierdzą, że Kopernik jest z pochodzenia Niemcem i mają rację, ale Kopernik niewątpliwie jest uczonym polskim, dlatego że jego osiągnięcia, ukształtowanie jego talentu, a nawet sam fakt jego publikacji nie byłby możliwy tam, skąd jego rodzina do Polski przybyła. Tu znalazł warunki swojego rozwoju i bezpiecznej publikacji. Jest pytanie, czy Polska będzie takim krajem, w którym prócz rozwijania takich talentów będzie stwarzała możliwości do rozwijania talentów innych, z mniej szczęśliwych krajów, mniej przezornych, mniej potrafiących postawić na właściwy los na loterii dziejów. Czy też będziemy krajem, w którym marzeniem młodych, utalentowanych ludzi będzie emigracja w inne miejsca, które zapewnia takie warunki rozwoju. Nadrabianie zaległości jest rzeczą trudną. Na przestrzeni, dziejów tym którzy źle trafili, źle wybrali, udało się to niewielu krajom. Dziś trudno uwierzyć, że Niemcy były jednym z tych krajów, które źle wybrały w swoim czasie. Wiadomo, że olbrzymim nakładem środków i wysiłków te zaległości nadgoniły. Wiemy, że nadganiała zaległości Japonia i wiemy, że ją nadgoniła. Za naszego życia-tu obecnych- wobec wyzwania problemu nadgonienia stanęła z sukcesem Korea Południowa. Dziś możemy mówić i nawet współczuć Korei i jej problemach, jakie ona dziś przeżywa, wolałbym, żeby to Koreańczycy nam współczuli, a my żebyśmy mieli problemy koreańskie a my ze świadomością, że marki naszych produktów byłyby obecne na całym świecie i w nawet najmniejszej wiosce koreańskiej, jak to dziś ma rzecz się z produktami koreańskimi. To są te problemy, wobec których stoimy, potwierdzam, również rząd, którego jestem członkiem, rząd Jerzego Buzka, w ten sam sposób, choć może innymi słowami, w innej metodologii i w nieco innym horyzoncie czasu, który został narzucony w pewnym okresie oczekiwaniami Sejmu. Formułujemy ten sam problem przed nami, formułujemy te same wyzwania i wskazujemy podobne drogi, jakimi można do nich zmierzać. W momentach przełomowych myślę, że ważne jest jedno-żebyśmy umieli przeorać nasza świadomość i znaleźć w naszych sercach i umysłach tę determinację, jaka znajdowali najwięksi przywódcy , także w dziejach naszego narodu.


Wystąpienie podczas konferencji "Strategia Rozwoju Polski u Progu XXI wieku", która odbyła się w Pałacu Prezydenckim 18-19 kwietnia 2001.
Home 1 strona               Powrót Powrót               Góra strony Góra strony               Adres - Telefon - Faks - E-mail Napisz do nas