Powrót Home 1 strona       Forum | Zarządzanie | Eksport | Linki | Autorzy       Napisz do nas Kontakt     Szukaj w Exporterze.pl Szukaj
Powrót - Unia Europejska

Powrót
Unia Europejska

  Strategia Polski na lata 2004-2015  

Czy gospodarka Polski może być konkurencyjna w UE i jakie drogi do tego prowadzą?
wystąpienie prof. Juliusza Kotyńskiego

Na temat pojęcia konkurencyjności, a zwłaszcza konkurencyjności gospodarki kraju, istnieje wiele kontrowersji oraz propozycji definicyjnych, zarówno w literaturze polskiej jak i światowej. Podejmowanych też było wiele prób pomiaru i porównań międzynarodowej konkurencyjności (pozycji konkurencyjnej) krajów, przy pomocy różnych wskaźników i metod, mimo że niektórzy wybitni ekonomiści negują sens posługiwania się terminem konkurencyjności na szczeblu całej gospodarki .
Według M.E.Portera Jedyną znaczącą koncepcją konkurencyjności na poziomie narodowym jest efektywność. Głównym celem narodowym jest tworzenie wysokiego i rosnącego poziomu życia obywateli. Zależy to od wydajności pracy i kapitału w danym kraju. Efektywność jest to wytworzona wartość przypadająca na jednostkę pracy lub kapitału. Efektywność zależy zarówno od jakości i właściwości produktów (co określa cenę, jaką można za nie uzyskać), jak i od sprawności, z jaką się je wytwarza. Efektywność jest podstawowym wyznacznikiem życia narodu w długim okresie; jest główną przyczyną osiąganego dochodu narodowego na głowę ludności . Za najodpowiedniejszą dla naszych celów - w odniesieniu do polskiej gospodarki po uzyskaniu członkostwa w Unii Europejskiej - można uznać dynamiczną koncepcję międzynarodowej zdolności konkurencyjnej gospodarki, rozumianej jako długofalowa zdolność otwartej na świat gospodarki rynkowej, stającej się częścią jednolitego rynku europejskiego, do sprostania międzynarodowej konkurencji (na rynku krajowym, unijnym oraz na rynkach trzecich), a także skutecznej adaptacji do zmieniających się warunków zewnętrznych oraz osiągania szybkiego i zrównoważonego wzrostu gospodarczego, prowadzącego do zmniejszania dystansu ekonomicznego, społecznego i technologicznego wobec bardziej zaawansowanych gospodarek poszerzonej UE. Mówiąc o wzroście zrównoważonym mam na myśli wzrost zharmonizowany pod wieloma względami, np. uwzględniający wszystkie wierzchołki magicznego czworoboku, tzn. oprócz stopy wzrostu PKB także warunki dotyczące dopuszczalnego poziomu inflacji, stopy bezrobocia i równowagi bilansu płatniczego .
W sensie praktycznym, w odniesieniu do członków Unii Europejskiej, a zwłaszcza Unii Gospodarczej i Walutowej, spełnienie założenia o zrównoważonym wzroście gospodarczym sprowadzić można do przestrzegania wymogów określonych w Pakcie Stabilizacji i Wzrostu oraz w Strategii Lizbońskiej Unii Europejskiej. Zaproponowana wyżej definicja konkurencyjności gospodarki nawiązuje do koncepcji międzynarodowej zdolności konkurencyjnej kraju czy konkurencyjności czynnikowej, przedstawionej w polskiej literaturze w pracach J.Bossaka i W.Bieńkowskiego , nadającej się zwłaszcza do oceny kraju doganiającego (follower'a), budującego swój awans na ekspansji eksportowej oraz przyspieszonej akumulacji wewnętrznej i kształtującego strukturę gospodarczą opartą na dynamicznym rozumieniu i traktowaniu teorii kosztów komparatywnych . Ma ona też wiele wspólnego z koncepcjami konkurencyjności przemysłowej OECD oraz piramidy konkurencyjności Komisji Europejskiej , stosowanymi w praktyce do oceny i monitorowania zmian pozycji konkurencyjnej poszczególnych krajów. Spośród wielu definicji międzynarodowej konkurencyjności gospodarki, zwracających uwagę na różne aspekty tego pojęcia , warto tu przytoczyć zwięzłą charakterystykę składników konkurencyjności podaną w 1995 r. przez Trabolda: The ability to sell, the ability to attract and the ability to adjust - all these leading to the ability to earn . Tak zdefiniowana konkurencyjność gospodarki krajowej oznacza więc:

Powyższą definicję można krytykować z formalnego punktu widzenia za to, że obejmuje czynniki (wymiary konkurencyjności), które nie są od siebie niezależne. Zwraca jednak uwagę na różne - chociaż często skorelowane - cechy tego zjawiska, możliwe do praktycznej kwantyfikacji. Synergia wyróżnionych czynników decydować może o pomyślnym, szybkim i zrównoważonym rozwoju gospodarki.
Gospodarka Polski dysponuje wieloma potencjalnymi atrybutami międzynarodowej konkurencyjności, aczkolwiek - w ujęciu dynamicznym - nie są one wystarczająco trwałe ani dostatecznie silne na tle niektórych innych krajów Europy Środkowej i Wschodniej kandydujących do Unii Europejskiej czy też obecnych krajów członkowskich. W ostatnich dwóch latach niektóre ze swych ważnych atutów (duży dynamizm gospodarki i inwestycji) polska gospodarka, przynajmniej przejściowo, utraciła na rzecz innych krajów Europy Środkowej (zwłaszcza Republiki Czeskiej i Węgier), dysponujących lepszą i szybciej rozwijaną infrastrukturą oraz nowocześniejszą strukturą gospodarki i przemysłu . Nie pozostało to bez wpływu na wybory lokalizacyjne zagranicznych inwestorów, co - na zasadzie ujemnego sprzężenia zwrotnego - przyniosło Polsce wymierne straty (w postaci utraconych korzyści) w zakresie zatrudnienia, tempa rozwoju gospodarczego oraz negatywnego wpływu efektu demonstracji na decyzje innych potencjalnych inwestorów. O słabościach strukturalnych polskiej gospodarki i opóźnieniach w stosunku do Węgier i Czech w modernizacji eksportu świadczy m.in. niższy (choć powiększający się) udział handlu wewnątrzgałęziowego w obrotach z UE oraz dominacja tradycyjnych kierunków specjalizacji eksportowej w handlu międzygałęziowym, stwierdzona w badaniach ujawnionych przewag komparatywnych (RCA) .
Inną niekorzystną cechą strukturalną polskiej gospodarki i handlu zagranicznego, w tym eksportu do UE, jest względnie niski i wolno rosnący udział produktów i sektorów gospodarki opartej na wiedzy .
Udziały produktów wysokiej techniki w imporcie czterech krajów Grupy Wyszehradzkiej z Unii Europejskiej nie różnią się istotnie od siebie. W 1999 r. mieściły się one w przedziale od 8,5% do 10%. Dużym natomiast zróżnicowaniem (i nierównomiernym wzrostem) charakteryzują się udziały produktów wysokiej techniki w eksporcie tych krajów do UE: od 13,2% na Węgrzech do 1,3% w Polsce w roku 1999. W połowie lat 90-tych natomiast udziały te wynosiły, odpowiednio, 2,5% i 0,9% dla tych dwóch krajów,. Spośród krajów Grupy Wyszehradzkiej jedynie na Węgrzech udział produktów wysokiej techniki był w ostatnich latach wyższy w eksporcie do UE niż w imporcie z tego ugrupowania .
Taki charakter węgierskiego handlu z Unią Europejską tłumaczy się w znacznej mierze szczególną strategią inwestorów zagranicznych (proeksportowy przerób uszlachetniający importowanych produktów wysokiej techniki) oraz ich dużą rolą w węgierskiej gospodarce. Nie zmienia to generalnie pozytywnej oceny tego zjawiska, przynoszącego skumulowane korzyści dla gospodarki i bilansu płatniczego kraju.
Ze statystyk i analiz OECD wynika, że węgierska ścieżka rozwojowa wykazuje pewne wspólne cechy z modelem irlandzkim. Na Węgrzech, podobnie jak w Irlandii, udział obrotów kontrolowanych przez sektor zagraniczny w produkcji przemysłu przetwórczego sięga 70%, podczas gdy np. w Japonii nie przekracza on 2%. Udział zatrudnienia w przedsiębiorstwach przemysłu przetwórczego powiązanych kapitałowo z zagranicą wynosi na Węgrzech, w Irlandii i Luksemburgu około 50%, a w Japonii tylko 1% .
Taki model rozwoju gospodarki i wymiany z zagranicą, charakterystyczny dla małych, wysoce otwartych gospodarek, nie jest może idealnym wzorcem rozwojowym dla krajów dużych i średnich, takich jak Polska. Wiele jednak pozytywnych doświadczeń i przykładów z polityki gospodarczej, obserwowanych na Węgrzech czy w Republice Czeskiej w ostatnim okresie - dotyczących zwłaszcza sposobów przyciągania i sterowania inwestycjami zagranicznymi oraz rozwojem gospodarki opartej na wiedzy - zasługuje na uwagę i wykorzystanie w polskich warunkach.
Dla utrzymania wysokiej dynamiki eksportu do Unii Europejskiej, jak i na inne rynki, oraz poprawy konkurencyjności polskiej gospodarki i eksportu w długoterminowej perspektywie (a nie pogarszania pozycji konkurencyjnej w stosunku do krajów, które prawdopodobnie wraz z Polską przystąpią wkrótce do tego ugrupowania) konieczne jest więc tworzenie przez państwo lepszego klimatu dla proinnowacyjnych przekształceń struktury produkcji i obrotów handlowych z zagranicą, m.in. przez pobudzanie napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych sprzyjających budowie gospodarki opartej na wiedzy, rozwojowi eksportu produktów wysokiej techniki i tworzeniu trwałych więzi inwestycyjno-produkcyjno-handlowych z partnerami bardziej zaawansowanymi pod względem ekonomicznym.
W związku z tym trzeba jednak odpowiedzieć na pytanie, czy w warunkach gospodarki rynkowej kraju integrującego się z Unią Europejską państwo powinno - oraz w jakim zakresie i jakimi metodami - angażować się w prowadzenie polityki strukturalnej dla poprawy bądź utrwalenia międzynarodowej konkurencyjności gospodarki kraju. Stanowisko autora w tej sprawie, jak i w kwestii wyboru niezbędnych kierunków działania, jest generalnie zgodne z prezentowanym w wielu opracowaniach i dokumentach Komitetu Prognoz Polska 2000 Plus PAN, w tym zwłaszcza w Strategii rozwoju Polski do roku 2020 oraz w referatach przedstawionych w pierwszym dniu konferencji.

Zgodne jest też - co do zasad - z tym co zaleca rządom Peter F. Drucker : ... tylko narodowe rządy i ich polityczni liderzy mogą wykonać pracę, która jest do zrobienia. Jedynie oni mają do tego prawo. Rząd zatem musi odzyskać część swej zdolności działania. Musi dokonać wyraźnego zwrotu. Jednak dokonanie zwrotu w jakiejkolwiek instytucji, w związku zawodowym, uniwersytecie, szpitalu, organizacji nastawionej na zysk czy też w rządzie wymaga zawsze wykonania tych samych trzech kroków:

  1. Zaniechania spraw, które się nie sprawdzają i nigdy się nie sprawdzały, które przystały być użyteczne i utracily zdolność tworzenia wkładu.
  2. Skoncentrowania się na ideach, które sprawdzają się, na sprawach, które przynoszą rezultaty oraz na poczynaniach, które podnoszą zdolność działania organizacji...
  3. Analizowania połowicznych sukcesów i porażek. Dokonanie zwrotu wymaga zaniechania wszystkiego tam, gdzie nie uzyskuje się pożądanych wyników i aktywności w tym, co przynosi efekty.
Drucker, będąc przeciwnikiem państwa opiekuńczego oraz kierowania przez rząd ekonomiczną pogodą (tj. prób pokonywania krótkotrwałych fluktuacji ekonomicznych) , zaleca, by rządy koncentrowały się na ekonomicznym klimacie, rozumianym jako tworzenie ekonomicznego środowiska, w którym gospodarka może się rozwijać, staje się odporna na infekcje, rany i choroby; nabywa zdolności szybkiego dostosowywania się i zmieniania - i pozostaje sprawna . Ciekawe i użyteczne dla polskiej polityki gospodarczej mogą być też następujące uwagi Druckera na temat polityki fiskalnej: Tworzenie odpowiedniego klimatu nie jest tożsame z utrzymywaniem niskich podatków...Zasięg podatków ... jest ważniejszy niż wielkość podatków. Właściwym celem polityki fiskalnej musi być zachęcanie do inwestowania w wiedzę i w zasoby ludzkie, w produktywne urządzenia w biznesie oraz w infrastrukturę .
Wprowadzenie w życie zaleceń Druckera, mających de facto decydujące znaczenie dla kształtowania długoterminowej zdolności konkurencyjnej gospodarki, a zwłaszcza dokonanie podstawowych wyborów strukturalnych oraz przełożenie ich na decyzje i środki realizacji (Czego zaniechać?, Na czym się koncentrować?), jest jednak dla każdego rządu, w konkretnym kraju i czasie, bardzo trudnym i niewdzięcznym zadaniem, i to nie z powodu niedostatecznej wiedzy czy braku dostępnej ekspertyzy, lecz ze względu na konieczność rozstrzygania wielu dylematów politycznych, społecznych i ekonomiczno-finansowych.
Ochrona ariergardy (według terminologii francuskiej) czyli gałęzi i działalności schodzących, nie mających perspektyw efektywnego, konkurencyjnego rozwoju w warunkach współzawodnictwa ekonomiczno-finansowego o charakterze globalnym, a nie ochrona awangardy czyli wspieranie rozwoju działalności nowych, innowacyjnych, opartych na nowoczesnej wiedzy, jest z bieżącej, krótkookresowej perspektywy politycznie łatwiejszym wyborem, nie prowadzącym jednak do strukturalnego przełomu (zwrotu), który stwarzałby fundament dla budowy długoterminowej konkurencyjności gospodarki. Jeszcze gorszym rozwiązaniem jest selektywna ochrona niektórych gałęzi, branż czy zakładów na podstawie nacisków grupowych, interesów regionalnych czy związkowych, a nie kryteriów ekonomicznych.
Z drugiej jednak strony, wymuszanie wzrostu efektywności i zmian strukturalnych środkami polityki makroekonomicznej, np. przez restryktywną politykę monetarną - nakierowaną na ograniczanie globalnego popytu na dobra i usługi wytwarzane w kraju - i dezinflację, wspomaganą przez realną aprecjację waluty krajowej, postępującą nawet w okresie wyjątkowo niekorzystnej koniunktury i w warunkach dalekich od działania swobodnej konkurencji na rynku polskim i międzynarodowym - jest bardzo kosztowną i nieefektywną metodą strukturalnych dostosowań. Nie prowadzi bowiem na większą skalę do realokacji zasobów ze schyłkowych do perspektywicznych dziedzin działalności gospodarczej (które nie powstają), zgodnie ze słusznymi postulatami formułowanymi przez członków Komitetu Prognoz Polska 2000 Plus PAN , lecz - w krytycznej przedakcesyjnej fazie transformacji - tworzy dodatkowy szok popytowy, tłumi krajową aktywność gospodarczą na rzecz importu, zniechęca inwestorów zagranicznych i powoduje (na zasadzie histerezy ) bezpowrotne wypadanie tysięcy ludzi z rynku pracy, w tym również młodzieży oraz osób zatrudnionych w potencjalnie konkurencyjnych i perspektywicznych dziedzinach wytwórczości. Nie jest to więc schumpeterowska czy thurowiańska twórcza destrukcja , lecz po prostu destrukcja, podcinająca niekiedy podstawy konkurencyjnego rozwoju całych obszarów gospodarki krajowej, wtym szczególnie małych i średnich przedsiębiorstw, na rzecz zagranicznych konkurentów, lepiej chronionych przez państwa narodowe, transnarodowe korporacje czy mechanizmy Unii Europejskiej.
Doktryna ekonomiczna odrzuca na ogół prostą, opartą na jednym mierniku, wynikowa koncepcję cenowej konkurencyjności gospodarczej kraju, zdefiniowaną następująco przez R.Dornbuscha i S.Fischera:..my mierzymy konkurencyjność ceną, jaką mamy zapłacić naszym partnerom handlowym w stosunku do cen naszych konkurentów. Nie jest przy tym ważne czy ten spadek cen wynika z inflacji za granicą, ze spadku cen u nas, czy wreszcie z kombinacji tych zmian. Ważny jest tylko efekt końcowy .
W praktyce jednak politycy oraz władze monetarne najsilniejszych nawet ekonomicznie krajów, jak USA czy Szwajcaria , reagują często bardzo szybko i nerwowo na względne wzmocnienie własnej waluty czy - co sprowadza się do tego samego - na osłabienie waluty ich ważnych konkurentów (np. Japonii).
W tym kontekście, z punktu widzenia osłabiania cenowej konkurencyjności towarów wytwarzanych w kraju nie tylko w krótkim, ale i długim okresie, realna aprecjacja złotego w ostatnich latach ma w skali międzynarodowej wymiar wyjątkowy . Kwestia ta jest jednak przedmiotem odrębnej debaty, nie wolnej zresztą od demagogii i jednostronnej prezentacji argumentów przez zwolenników diametralnie różnych postaw w tej sprawie. Wracając na zakończenie do podstawowego tematu opracowania, tj. pytania - czy gospodarka Polski może być konkurencyjna w UE i jakie drogi do tego prowadzą - na które nie udzielono wyżej bezpośredniej i jednoznacznej odpowiedzi, stanowisko autora może być podsumowane jak następuje. Działania te, od strony realnej, stworzyć mogą podstawy wzrostu długoterminowej konkurencyjności polskiej gospodarki w Unii Europejskiej.

Konferencja "Strategia Polski na lata 2004-2015 po akcesji do Unii Europejskiej"

Home 1 strona               Powrót Powrót               Góra strony Góra strony               Adres - Telefon - Faks - E-mail Napisz do nas