 |
 |
2004 :: Gorszy stan finansów publicznych
|
 |
 |
Według prezesa NBP Leszka Balcerowicza ubiegły rok był kolejnym, w którym pogarszał się stan finansów publicznych. Przedstawiając w Sejmie (8 lipca) sprawozdanie z wykonania założeń polityki pieniężnej w 2004 r. oraz z działalności NBP, dokonał również oceny budżetu i gospodarki wyjaśniając jak pośrednio wpływają na inflację i stopy procentowe. Potwierdził, że nie sprawdziły się czarne scenariusze, przewidujące załamanie się budżetu, ale zapytał równocześnie: ile razy można przechodzić na czerwonym świetle bez wypadku? Wyraźne obniżenie wydatków budżetowych w relacji do PKB jest - jego zdaniem - niezbędne jeśli chcemy uzyskać długofalowy wzrost gospodarczy.
Skutki nadmiernych wydatków widoczne w pogarszaniu się relacji długu publicznego do PKB wpływają również na silną zmienność kursu walutowego i wahań inflacji. W państwie takim jak Polska, państwie na dorobku, wydatki publiczne nie mogą stanowić tak dużej części PKB - aż 45%. Balcerowicz przypomniał, że państwa dziś bogate, w czasach, gdy dochód na głowę mieszkańca wynosił u nich tyle, co obecnie w Polsce, przeznaczały na takie wydatki tylko 30% swojego PKB. Jako przykład rozdętych wydatków wymieniał system rent. Polska - wyjaśniał - wydaje na te świadczenia trzy razy więcej, licząc w procentach PKB, niż Niemcy i cztery razy więcej niż Kanada i USA.