Co kilka miesięcy weryfikuję linki w exporterze. Jest ich kilka tysięcy i zależy mi by nie prowadziły do pustych stron. Dzisiaj moje zdziwienie wywołał fakt, że dużo linków polskich ambasad, kilka miesięcy temu aktualizowanych, było nieaktualnych. A może były na tak wolnych serwerach, że się nie otwierały. Na jedno wychodzi. Pisząc dużo miałem na myśli dużo, w stosunku do innych sprawdzanych linków.

Sądzę, że żaden z adresów www polskich ambasad nie powinien się zmienić w przeciągu kilku miesięcy. Ambasady, biura WEH to poważne instytucje państwowe i ich strony internetowe należy prowadzić profesjonalnie. Internetowe adresy polskich ambasad drukowane są w folderach, na CD w Internecie i każda zmiana to utrudnienie informacyjne.

Pierwsze co rzuca mi się w oczy to to, że każda Polska Ambasada tworzy swoją stronę indywidualnie. Strony mają różne obwoluty graficzne, różne kolory, różną kompozycję treści. Uważam, że jest to błąd. Strony poszczególnych ambasad powinny być tworzone centralnie, z materiałów informacyjnych dostarczanych z różnych krajów. Nie chodzi mi o wygląd - nawet lubię różnorodność. Rzecz w tym, że tak prowadzone serwisy internetowe polskich ambasad trudno spójnie zorganizować. Ambasady niektórych krajów dostarczają przez Internet, swoim eksporterom, setki badań lokalnych rynków. Internet jest skomplikowany, dlatego ważne jest by dobrze zacząć. Koszty transformacji serwisów są ogromne. Nieraz zmiany są nie do wykonania.

Serwisy polskich ambasad mają domeny państw w których się znajdują. Bardzo dobrze. Tylko te domeny powinny być przekierowane na centralny serwis, umieszczony na jednym serwerze. Czas ściągania serwisów jest bardzo różny, zapewne dlatego że znajdują się na serwerach w krajach gdzie są ambasady. Właśnie spróbowałem wywołać Ambasadę Polską w Uzbekistanie. Po minucie nic się nie otworzyło. WEH w Norwegii pojawił się natychmiast. Serwery i trasy różne. Umieszczenie każdej ambasady na oddzielnym serwerze to błąd uniemożliwiający organizacyjny postęp.

Sądzę, że przy takiej organizacji z e-mailami pracowników będą również problemy. Ale to już inny temat.

Chciałbym jeszcze podzielić się pewnym doświadczeniem. Ze zmianą domen jest podobnie jak z zamawianiem koktajli - trzeba uważać. Miesiąc temu dostałem miły list od pani, która zwróciła mi uwagę, że pod linkiem z opisem polskiego urzędu nie było urzędu tylko "chyba coś innego". Sprawdziłem i rzeczywiście była strona pornograficzna. Widocznie te firmy skupują zacne domeny ponieważ serwisy sprawdzają zawartość linku tylko podczas umieszczania. Później kontroluje się czy nie jest pusty.

Po zmianie domeny trzeba sprawdzić gdzie stara domena jeszcze się znajduje i prosić właścicieli serwisów o zmianę adresu.