U nas są nikle powiązania pomiędzy ośrodkami naukowymi i biznesem. Są to oddzielnie funkcjonujące grupy zawodowe. A przecież przedsiębiorcy potrzebują wiedzy książkowej, a naukowcy funduszy przedsiębiorców. Bez takich relacji nie będzie rozwoju firm i kraju.
Tą refleksje spowodowały trzy wydarzenia:
1. Dwa tygodnie temu odbyła się w centrum Warszawy konferencja w sprawie konsorcjów eksportowych. Prelegentami byli ludzie nauki i praktyki: Minister Przemysłu Rządu Katalonii do 2002 roku oraz wybitny specjalista, współtwórca sukcesu hiszpańskich konsorcjów eksportowych. (Barcelona zajmuje pierwsze miejsce, wśród miast europejskich, pod względem skuteczności promocji).
Polskie firmy, rolnicy muszą się grupować. Bez tego będzie źle. Dla firm myślących o efektywnym podpisaniu kontraktu konsorcjum, doświadczenia Hiszpanów były bezcenne. Pomimo tego faktu w konferencji uczestniczyło kilkanaście osób. Warto dodać, że organizacja takiej konferencji wymaga wiele pracy.
2. W latach osiemdziesiątych poznałem we Francji małą firmą z branży rolniczej, która współpracowała z naukowcami w zakresie inseminacji zwierząt. Aktualnie firma sprzedaje mrożone nasienie do prawie 100 krajów.
3. Jesteśmy w Unii. Znajomość unijnego prawa zaczyna być konieczna. Wiedzę tą mają pracownicy, naukowcy wyższych uczelni - a wielu przedsiębiorców z trudem poszukuje informacji na stosunkowo proste pytania. Przydała by się lepsza dystrybucja wiedzy.